Kiedy kilka dni temu Ciocia przyniosła nam duże wiadro czerwonych porzeczek, wiedziałam, że część z nich przeznaczę na zrobienie galaretki, a cześć na zrobienie soku. W planach był jeszcze dżem, ale wraz z Mamą stwierdziłyśmy, że ze względu na brak pestek, jednak lepsza będzie galaretka. W ten oto sposób galaretka z czerwonych porzeczek zamknięta w kilkanaście słoiczków zajęła sporą część półeczki w spiżarni i czeka na jesienne wieczory.